Prace uczniów

Chorwacja


     Fot: Zachód słońca nad Morzem Adriatyckim

     Moje wakacje były bardzo udane, choć ich początek nudny, Nie mogłam doczekać się 9 lipca. Dzień przed wyjazdem musiałam się spakować. Większość rzeczy przygotowałam sobie wcześniej (ubrania, buty, stroje kąpielowe, kremy). Gdy spałam, śniło mi się, że już kąpię się w ciepłym morzu, opalam, itp.
     Musiałam obudzić się wraz z siostrą i rodzicami o trzeciej rano, żeby przygotować się do wyjazdu. Kiedy byłam w drodze do Słupska, myślałam, jak wspaniale będzie na kolonii. Na placu Zwycięstwa było tylko kilka samochodów. Około godziny czekaliśmy na autokar. W końcu nadjechał. Od razu włożyliśmy nasze walizki do bagażnika. Przy wejściu do autobusu opiekunka - pani Magda sprawdzała obecność. W Słupsku wsiadło 10 osób, reszta z sześćdziesięciu osób wsiadła w innych miejscowościach. Większość dzieci znała się z poprzednich kolonii, więc od razu  miałam z siostrą z kim rozmawiać. Mieliśmy dojechać do Czech, do Hustopec przed dwudziestą trzecią, byliśmy o 22. Gdy tylko wysiedliśmy z autobusu, poszliśmy na kolację, potem dostałyśmy klucze i udaliśmy się do pokoi. Poszłyśmy spać po północy. Rano zeszliśmy na śniadanie, potem wróciliśmy do hotelu po swoje rzeczy i mieliśmy czas dla siebie. Poszliśmy na rynku, na festyn. Po obiedzie ruszyliśmy w dalszą drogę. Po siedemnastej byliśmy już w Wiedniu, Do autokaru weszła nasza przewodnik. Opowiadała historię Wiednia, mówiła o zabytkach. Najpierw zwiedziliśmy dom Hunderwassera, Jest to duży, kolorowy budynek, który ma okna i drzwi różnych rozmiarów. Na dachu znajduje się ogród dla dzieci, jest piękny, bardzo zadbany. W środku budynku ściany, schody i podłogi są krzywe. Później zwiedzaliśmy miasto, między innymi pałac Schonbrunn.
     Następnie pojechaliśmy do samego serca Wiednia - Stephans-platz (plac św. Stefana). Mieliśmy czas dla siebie, oglądałam z siostrą występy break dance, popisy iluzjonisty, malowanie sprayem obrazów. Wychodziły świetnie! O dwudziestej trzeciej, pojechaliśmy w dalszą drogę.
     Kiedy się obudziłam, byliśmy już w Chorwacji. Oglądaliśmy przepiękne widoki przez szyby autokaru. Około ósmej dojechaliśmy na miejsce do Kraljevicy Czekając na klucze, zeszliśmy nad Morze Adriatyckie. Zobaczyłyśmy, gdzie jest dyskoteka White Horse, plac zabaw, plaża. Po powrocie poszłyśmy do jadalni, dużej sali z ogromnym oknem na morze i most. Znajduje się tam tzw, stół szwedzki oraz automat z napojami Jedzenie było nawet dobre, ale i tak nam brakowało domowego pożywienia. Zazwyczaj spędzaliśmy dzień tak: śniadanie, kąpanie w morzu, odpoczynek, obiad, odpoczynek, kąpanie w morzu, kolacja, dyskoteka, spanie. Ale pewnego dnia pojechaliśmy do miejscowości Baśka. Kąpaliśmy się w morzu. Jest tam jedna z najbardziej piaszczystych plaż w Chorwacji. Później pojechaliśmy nad Limski Kanał, przypominający norweski fiord. Popłynęliśmy statkiem wzdłuż kanału. Wieczorem zazwyczaj chodziłam z Magdą, Kingą i Esterą nad morze lub na plac zabaw a także do dyskoteki. Codziennie się tak wybawiłyśmy, że nie miałyśmy na nic sił. Pojechaliśmy również do Piili, gdzie zwiedziliśmy amfiteatr i rynek. W ostatni dzień, każdy się żegnał ze znajomymi, robiliśmy grupowe zdjęcia. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w stolicy Słowenii - Lublanie. Później pojechaliśmy do Czech. Zorganizowałyśmy pożegnalny wieczór, było wesoło. Rano wyruszyliśmy do domu. Byliśmy weseli, bo wracaliśmy i smutni, gdyż musieliśmy się rozstać. W Słupsku czekali na nas rodzice. Wakacje były bardzo udane. Cieszyłam się bardzo, że byłam w Chorwacji. Mam nadzieje, że za rok będę miała też tak udane wakacje.
Ola K.