Aktualności
Edukacja inaczej
Wszyscy gimnazjaliści z Zespołu Szkół w Damnicy dwukrotnie w styczniu uczestniczyli w interesujących zajęciach.7 stycznia obejrzeli w Nowym Teatrze w Słupsku wspaniały spektakl pt. "Balladyna", a następnie brali udział w lekcji historii w Muzeum Pomorza Środkowego lub uczyli się korzystać ze zbiorów Biblioteki Miejskiej przy ulicy Grodzkiej.
21 stycznia najpierw rozkoszowali się piękną sztuką w reżyserii Bogusława Semotiuka pt. "Romeo i Julia".
Potem spotkali się z aktorami, rozmawiali o ich pracy, obejrzeli zaplecze teatru. Inna grupa uczniów zwiedzała Muzeum Pomorza Środkowego.
Potem spotkali się z aktorami, rozmawiali o ich pracy, obejrzeli zaplecze teatru. Inna grupa uczniów zwiedzała Muzeum Pomorza Środkowego.
Lue
Reżyserem tej sztuki był nieżyjący od dwóch lat Jan Machulski- znakomity aktor teatralny i filmowy, reżyser, dramaturg, pedagog, wychowawca wielu pokoleń aktorów, dżentelmen teatru. W 1954 roku ukończył Państwową Wyższą Szkołę Aktorską w Łodzi, a w 1971 roku Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Odegrał ponad 70 ról głównych teatralnych i 50 filmowych.
Reżyserem spektaklu w Słupsku był też Bogusław Semotiuk- aktor, reżyser, doktor habilitowany sztuki aktorskiej, wyreżyserował ponad 50 spektakli. W latach 2001-2004 był dyrektorem teatru w Koszalinie, a od 2004 w Słupsku.
Obsada aktorska wyglądała następująco: Agnieszka Ćwik wcieliła się w Balladynę. Grała tytułową postać i czyniła to znakomicie. Rola Aliny przypadła Izabeli Kale. Wdowę odgrywała Hanna Piotrowska, Goplanę Bożena Borek. Skierkę kreowała Marta Turkowska, zaś Chochlika Jan Stryjniak. Pustelnika zagrał Ireneusz Kaskiewicz. Grabca odgrywał Jerzy Karnicki, a Kirkora Jacek Ryś. W rolę złego Fon Kostryna wcielił się Albert Osik. Role Gońca i Kanclerza przypadły Zbigniewowi Kułagowskiemu. Filona zagrał Krzysztof Kluzik. Wszyscy aktorzy zasługują na uznanie. Wspaniale odegrali swe role i pozwolili publiczności przenieść się w świat Balladyny. Dzięki nim spektakl stał na wysokim poziomie.
Przedstawienie było tradycyjne.
Scenografią zajął się reżyser spektaklu Bogusław Semotiuk. Pod tym względem przedstawienie było innowacyjne, ponieważ tło każdej ze scen stanowiły obrazy wyświetlane z rzutnika ( np. chłopska chata, pałac, wierzba, las). W niewielkim stopniu brakowało mi tradycyjnej scenografii, lecz rekompensowały to wspaniałe wizualizacje ( np. uderzenie pioruna). O kostiumy zadbała Zofia de Ines. Spisała się znakomicie, ponieważ strój Goplany zachwycał mnogością ozdób, kostium Balladyny wręcz lśnił od cekinów, a mroczny strój Fon Kostryna napawał grozą. Muzyką zajęła się Renata Przemyk. Były to najczęściej piosenki towarzyszące wizualizacjom. Według mnie idealnie pasowały do sztuki, oddając klimat słowiańskich baśni. Warto również nadmienić, iż były to utwory długie. Ten element sztuki przypadł mi najbardziej do gustu.
Porównując sztukę z dziełem literackim, można dojść do wniosku, iż pozbywa się ona realiów słowiańskich i skłania się bardziej ku współczesności. Warto nadmienić, iż ze sztuki wyrzucano kwestie i wyrazy, które dziś uchodzą za prześmiewcze lub obraźliwe. Skupiono się na ludziach i ich konfliktach.
Publiczność zgotowała aktorom owację na stojąco, dziękując za wspaniałą grę.
Moim zdaniem ten spektakl był wspaniały. Aktorzy świetnie wczuli się w swe role, znakomicie dobrane kostiumy, świetna muzyka i scenografia. Wszystko to sprawiło, że to przedstawienie na długo zapadnie w mojej pamięci. Polecam „Balladynę” każdemu. Naprawdę warto zobaczyć tę sztukę.
Recenzja przedstawienia teatralnego pt. „Balladyna”
Dnia 7.01. 2010 r. wraz z innymi uczniami gimnazjum miałem przyjemność obejrzeć spektakl pt. „Balladyna”, wystawiony na deskach Nowego Teatru w Słupsku. Dzieło literackie zostało stworzone przez Juliusza Słowackiego. Reżyserem tej sztuki był nieżyjący od dwóch lat Jan Machulski- znakomity aktor teatralny i filmowy, reżyser, dramaturg, pedagog, wychowawca wielu pokoleń aktorów, dżentelmen teatru. W 1954 roku ukończył Państwową Wyższą Szkołę Aktorską w Łodzi, a w 1971 roku Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Odegrał ponad 70 ról głównych teatralnych i 50 filmowych.
Reżyserem spektaklu w Słupsku był też Bogusław Semotiuk- aktor, reżyser, doktor habilitowany sztuki aktorskiej, wyreżyserował ponad 50 spektakli. W latach 2001-2004 był dyrektorem teatru w Koszalinie, a od 2004 w Słupsku.
Obsada aktorska wyglądała następująco: Agnieszka Ćwik wcieliła się w Balladynę. Grała tytułową postać i czyniła to znakomicie. Rola Aliny przypadła Izabeli Kale. Wdowę odgrywała Hanna Piotrowska, Goplanę Bożena Borek. Skierkę kreowała Marta Turkowska, zaś Chochlika Jan Stryjniak. Pustelnika zagrał Ireneusz Kaskiewicz. Grabca odgrywał Jerzy Karnicki, a Kirkora Jacek Ryś. W rolę złego Fon Kostryna wcielił się Albert Osik. Role Gońca i Kanclerza przypadły Zbigniewowi Kułagowskiemu. Filona zagrał Krzysztof Kluzik. Wszyscy aktorzy zasługują na uznanie. Wspaniale odegrali swe role i pozwolili publiczności przenieść się w świat Balladyny. Dzięki nim spektakl stał na wysokim poziomie.
Przedstawienie było tradycyjne.
Scenografią zajął się reżyser spektaklu Bogusław Semotiuk. Pod tym względem przedstawienie było innowacyjne, ponieważ tło każdej ze scen stanowiły obrazy wyświetlane z rzutnika ( np. chłopska chata, pałac, wierzba, las). W niewielkim stopniu brakowało mi tradycyjnej scenografii, lecz rekompensowały to wspaniałe wizualizacje ( np. uderzenie pioruna). O kostiumy zadbała Zofia de Ines. Spisała się znakomicie, ponieważ strój Goplany zachwycał mnogością ozdób, kostium Balladyny wręcz lśnił od cekinów, a mroczny strój Fon Kostryna napawał grozą. Muzyką zajęła się Renata Przemyk. Były to najczęściej piosenki towarzyszące wizualizacjom. Według mnie idealnie pasowały do sztuki, oddając klimat słowiańskich baśni. Warto również nadmienić, iż były to utwory długie. Ten element sztuki przypadł mi najbardziej do gustu.
Porównując sztukę z dziełem literackim, można dojść do wniosku, iż pozbywa się ona realiów słowiańskich i skłania się bardziej ku współczesności. Warto nadmienić, iż ze sztuki wyrzucano kwestie i wyrazy, które dziś uchodzą za prześmiewcze lub obraźliwe. Skupiono się na ludziach i ich konfliktach.
Publiczność zgotowała aktorom owację na stojąco, dziękując za wspaniałą grę.
Moim zdaniem ten spektakl był wspaniały. Aktorzy świetnie wczuli się w swe role, znakomicie dobrane kostiumy, świetna muzyka i scenografia. Wszystko to sprawiło, że to przedstawienie na długo zapadnie w mojej pamięci. Polecam „Balladynę” każdemu. Naprawdę warto zobaczyć tę sztukę.
Karol Zawadzki
O godzinie siódmej czterdzieści pięć wszyscy zebrali się w szkole i udali do klas, aby przypomnieć regulamin wycieczki. Następnie razem poszliśmy na stację kolejową. Pociąg przybył punktualnie. Wsiedliśmy do niego i po kilkunastu minutach byliśmy w Słupsku. Z peronu pieszo przeszliśmy drogę do teatru. Zajęliśmy miejsca na widowni i oczekiwaliśmy na rozpoczęcie przedstawienia. Najpierw na scenę wyszedł jeden z aktorów – Ireneusz Kaskiewicz, który później wystąpił w roli księcia Escalusa, powitał nas i pokrótce opowiedział o historii i sukcesach Nowego Teatru w Słupsku. Po tych słowach wstępu rozpoczęła się inscenizacja. Z zaciekawieniem oglądaliśmy kolejne, dość wesołe sceny aż do antraktu - około dziesięciu minut przerwy, po których na nowo skoncentrowaliśmy się na spektaklu. Sztuka zachwyciła zdecydowana większość, czego dowodem były gromkie brawa i owacje na stojąco. Reżyserem, a jednocześnie scenografem „Romea i Julii” był Bogusław Semotiuk. Kostiumy przygotował Andrzej Szulc, a maski weneckie wykonała Agnieszka Podkówka. Prace Teresy Czyżewskiej – choreografa było doskonale widać, gdy oglądało się bohaterów tańczących na balu. Przedstawienie zdawało się być autentycznym wydarzeniem przez występowanie w nim kilku walk, do których układy przygotował Seniwoj Król. Kilka razy usłyszeliśmy też muzykę Macieja Osady-Sobczyńskiego. W role tytułowych kochanków wcielili się: Marcel Wiercichowski i Izabela Kała. Rodziców Julii (państwa Kapuletich) odegrali Hanna Piotrowska oraz Zbigniew Kułagowski, a jej piastunkę – Agnieszka Ćwik. Ojcem Laurentym był Jerzy Karnicki. W rolach drugoplanowych wystąpili m. in. Albert Osik – Merkucjo i Mateusz Młodzianowski odtwórca Tybalta. Kiedy spektakl zakończył się, klasy drugie wraz z trzecimi udały się do szatni, a pierwsze zostały na lekcji teatralnej. Trzecioklasiści zaplanowaną mieli wycieczkę po Słupsku (w tym zwiedzanie ratusza). Moja klasa wspólnie z drugą „b” udała się do Zamku Książąt Pomorskich, czyli aktualnego Muzeum Pomorza Środkowego. Tam rozdzieliliśmy się na dwie grupy. Klasa „b” poszła zobaczyć Młyn Zamkowy, a my poznaliśmy historię Słupska. Zobaczyliśmy wiele eksponatów, o których opowiedziała pani przewodnik. Mówiła ciekawie, zadawała nam też pytania. Zainteresowanie wzbudziły dawne przedmioty codziennego użytku. Niestety, mimo wielu pomysłów, w niektórych przypadkach nie dało nam się odgadnąć tego, do czego one służyły. Według mnie najciekawsza była jednak wystawa Witkacego – jednego z najwybitniejszych przedstawicieli awangardy artystycznej w Europie na początku XX wieku. Zobaczyliśmy dziesiątki jego dzieł. Poznaliśmy nawet ich sekrety oraz najważniejsze wydarzenia z życia autora. Był to ostatni punkt naszej wycieczki, więc po obejrzeniu rysunków poszliśmy na dworzec i około godziny czternastej ruszyliśmy w stronę Damnicy.
Wyjazd wywołał pozytywne wrażenia wśród uczniów. W słupskim teatrze byliśmy nie po raz pierwszy, ale ponownie wróciliśmy zadowoleni z przedstawienia. Wizyta w muzeum wniosła wiele nowego i dobrego, ponieważ większość z uczniów nie była tam wcześniej. Uzyskana wiedza na pewno przyda nam się w przyszłości, np. podczas zbliżających się testów kompetencji. Uważam, że powinniśmy częściej obcować z kulturą. Każdy młody człowiek musi poznawać historię własnego regionu, bo co przekazalibyśmy przyszłym pokoleniom, nie znając historii własnych przodków?
Katarzyna Jaworska
Sprawozdanie z wycieczki
21 stycznia bieżącego roku uczniowie Gimnazjum w Damnicy pojechali na wycieczkę do Słupska, której celem było obejrzenie dramatu Williama Szekspira pt. „Romeo i Julia” oraz (w przypadku mojej klasy) wizyta w muzeum. Inicjatorem tego wyjazdu była pani Elżbieta Lubińska.O godzinie siódmej czterdzieści pięć wszyscy zebrali się w szkole i udali do klas, aby przypomnieć regulamin wycieczki. Następnie razem poszliśmy na stację kolejową. Pociąg przybył punktualnie. Wsiedliśmy do niego i po kilkunastu minutach byliśmy w Słupsku. Z peronu pieszo przeszliśmy drogę do teatru. Zajęliśmy miejsca na widowni i oczekiwaliśmy na rozpoczęcie przedstawienia. Najpierw na scenę wyszedł jeden z aktorów – Ireneusz Kaskiewicz, który później wystąpił w roli księcia Escalusa, powitał nas i pokrótce opowiedział o historii i sukcesach Nowego Teatru w Słupsku. Po tych słowach wstępu rozpoczęła się inscenizacja. Z zaciekawieniem oglądaliśmy kolejne, dość wesołe sceny aż do antraktu - około dziesięciu minut przerwy, po których na nowo skoncentrowaliśmy się na spektaklu. Sztuka zachwyciła zdecydowana większość, czego dowodem były gromkie brawa i owacje na stojąco. Reżyserem, a jednocześnie scenografem „Romea i Julii” był Bogusław Semotiuk. Kostiumy przygotował Andrzej Szulc, a maski weneckie wykonała Agnieszka Podkówka. Prace Teresy Czyżewskiej – choreografa było doskonale widać, gdy oglądało się bohaterów tańczących na balu. Przedstawienie zdawało się być autentycznym wydarzeniem przez występowanie w nim kilku walk, do których układy przygotował Seniwoj Król. Kilka razy usłyszeliśmy też muzykę Macieja Osady-Sobczyńskiego. W role tytułowych kochanków wcielili się: Marcel Wiercichowski i Izabela Kała. Rodziców Julii (państwa Kapuletich) odegrali Hanna Piotrowska oraz Zbigniew Kułagowski, a jej piastunkę – Agnieszka Ćwik. Ojcem Laurentym był Jerzy Karnicki. W rolach drugoplanowych wystąpili m. in. Albert Osik – Merkucjo i Mateusz Młodzianowski odtwórca Tybalta. Kiedy spektakl zakończył się, klasy drugie wraz z trzecimi udały się do szatni, a pierwsze zostały na lekcji teatralnej. Trzecioklasiści zaplanowaną mieli wycieczkę po Słupsku (w tym zwiedzanie ratusza). Moja klasa wspólnie z drugą „b” udała się do Zamku Książąt Pomorskich, czyli aktualnego Muzeum Pomorza Środkowego. Tam rozdzieliliśmy się na dwie grupy. Klasa „b” poszła zobaczyć Młyn Zamkowy, a my poznaliśmy historię Słupska. Zobaczyliśmy wiele eksponatów, o których opowiedziała pani przewodnik. Mówiła ciekawie, zadawała nam też pytania. Zainteresowanie wzbudziły dawne przedmioty codziennego użytku. Niestety, mimo wielu pomysłów, w niektórych przypadkach nie dało nam się odgadnąć tego, do czego one służyły. Według mnie najciekawsza była jednak wystawa Witkacego – jednego z najwybitniejszych przedstawicieli awangardy artystycznej w Europie na początku XX wieku. Zobaczyliśmy dziesiątki jego dzieł. Poznaliśmy nawet ich sekrety oraz najważniejsze wydarzenia z życia autora. Był to ostatni punkt naszej wycieczki, więc po obejrzeniu rysunków poszliśmy na dworzec i około godziny czternastej ruszyliśmy w stronę Damnicy.
Wyjazd wywołał pozytywne wrażenia wśród uczniów. W słupskim teatrze byliśmy nie po raz pierwszy, ale ponownie wróciliśmy zadowoleni z przedstawienia. Wizyta w muzeum wniosła wiele nowego i dobrego, ponieważ większość z uczniów nie była tam wcześniej. Uzyskana wiedza na pewno przyda nam się w przyszłości, np. podczas zbliżających się testów kompetencji. Uważam, że powinniśmy częściej obcować z kulturą. Każdy młody człowiek musi poznawać historię własnego regionu, bo co przekazalibyśmy przyszłym pokoleniom, nie znając historii własnych przodków?